
Autor: Pierre Pelot
Tytuł oryginału: Transit
Tłumaczenie: Andrzej Pruszyński
Literatura: francuska
Wydawnictwo: Czytelnik
Tranzyt to francuskie science-fiction z lat siedemdziesiątych, które jednak nieszczególnie do mnie trafiło. Akcja toczy się na początku XXII wieku w dwóch miejscach: we francuskiej bazie naukowej w górach oraz na obcej planecie zwanej Gayhirną. Inna bajka, że ten XXII wiek jest już bardziej zacofany technologicznie niż czasy nam współczesne – Pelot skupił się na rozwoju badań nad mózgiem, zakładając, że reszta technologii kompletnie się nie zmieni. Nie lubię takiego SF, gdzie nie włożono wystarczającego wysiłku w kreację świata przedstawionego pod różnymi względami. A jeśli chodzi o głównych bohaterów, to pojawia się tu podstawowe pytanie: co łączy Galena, uczestniczącego jako królik w badaniach w Europie, oraz Gaynesa, który ocknął się na Gayhirnie, nie pamiętając, kim jest i co tam robi? Powiązanie między bohaterami miało być chyba największym zwrotem akcji w Tranzycie, tymczasem dość szybko stało się przewidywalne. Generalnie przewidywalność akcji była dla mnie jedną z największych wad tej książki. Jak w tym powiedzeniu: jeśli na scenie pojawia się strzelba, to musi ona zostać użyta, tak tutaj od razu można zakładać: pojawia się kolejka linowa, na pewno będzie wypadek, itp… W tej powieści nic mnie nie zaskoczyło i nic nie potrafiło mnie szczególnie wciągnąć, zwłaszcza że i akcji tutaj jest niewiele. Wiele osób w swoich opiniach zachwycało się zakończeniem i faktycznie, jest ono dość ciekawe, ale chyba podziękuję za czytanie całej książki dla kilkunastu fajnych stron 😉 . I w gruncie rzeczy pomysł na Tranzyt był nawet interesujący, bo skupiamy się tu na możliwościach przenoszenia się między miejscami mocą własnego mózgu. Tylko wygląda mi na to, że Pelot miał pomysł na krótkie opowiadanie, które niepotrzebnie rozwlekł w całą powieść, nie mając nic więcej do dodania. Efekt wyszedł dość przeciętny, szkoda czasu na lekturę.
Przeczytane: 24.06.2025
Ocena: 4/10








