Jaka to była fajna niespodzianka – lektura tej książki! Dla mnie już sama zapowiedź brzmiała ciekawie, bo miała być to powieść o życiu w Europie w pierwszej połowie XX wieku z punktu widzenia Żyda… i miała być to powieść pozytywna. Czy w ogóle dałoby się pisać w sposób wesoły o tamtych wydarzeniach? Wagenstein udowadnia, że tak i ku mojemu zaskoczeniu wielokrotnie się śmiałam podczas czytania. Główny bohater i narrator Pięcioksięgu Izaaka to Izaak Blumenfeld, który podzielił swoje życie na pięć części (każda odpowiada innej księdze), w zależności od ojczyzny. Ale Izaak się nie przeprowadzał, a przynajmniej nie z własnej woli, to Europa się zmieniała. I tak pochodzący z okolic Drohobycza Żyd rodzi się jako obywatel Austro-Węgier, by po przegranej I wojnie światowej stać się Polakiem, następnie po 17.09.1939 – obywatelem ZSRS, a od lata 1941 już nawet nieobywatelem III Rzeszy. Tutaj następują przymusowe przeprowadzki, obozy koncentracyjne, aż w końcu Izaak ląduje w Wiedniu, w niepodległej Austrii… nie na długo, bo przypomina sobie o nim ZSRS, który z ochotą wysyła mężczyznę na reformację przez pracę… gdzieś na dalekiej Syberii. Żywot Izaaka wydaje się pasmem nieszczęść, ale bohater podchodzi do niego w sposób raz filozoficzny, raz humorystyczny. Książka pełna jest żydowskiego humoru i anegdotek, które rozjaśniają nawet najciemniejsze fragmenty lektury. Akcja pędzi do przodu w zawrotnym tempie, na oczach czytelnika zmienia się cały świat, a bohater musi się do niego dostosować, choć nie przychodzi mu to łatwo. Pięcioksiąg Izaaka to lektura, przy której nie można się nudzić, zmuszająca do smutnych refleksji, ale i wywołująca szeroki uśmiech. Gorąco polecam! 🙂
Przeczytane: 24.07.2023
Ocena: 8/10