Barbara Demick po raz kolejny nie zawodzi. Choć Zjadanie Buddy nie zachwyciło mnie aż tak jak reportaż o Korei Północnej, to dalej jest to kawałek świetnej literatury faktu. Amerykanka umiejętnie łączy ludzkie opowieści z historią i polityką, tworząc bardzo poruszający obraz problemów Tybetu. Jej rozmówcy to Tybetańczycy, którym udało się uciec spod chińskiej okupacji do Indii, gdzie rozpoczęli nowe życie. I mogą w końcu otwarcie i bezpiecznie rozmawiać o starym. Poza tym Demick podróżowała po tych częściach Tybetu, gdzie udało jej się dotrzeć, załączyła więc do książki swoje własne obserwacje i ostrożne rozmowy z tymi, którzy w okupowanym Tybecie wciąż mieszkają. Zjadanie Buddy opowiada o chińskim podejściu do tego regionu, o próbach oporu mieszkańców – w tym o samospaleniach, które przypomniały światowym mediom o tybetańskiej tragedii.
Bardzo lubię styl pisania Demick, to, jak ważni są dla niej ludzie i ich indywidualne historie. Reportaż nie jest może pełnym obrazem chińskiej okupacji Tybetu, skupia się głównie na Ngawie i jej okolicach, podczas gdy Lhasa przewija się czasem tylko w opowieściach bohaterów… Ale Ngawa z klasztorem Kirti to miejsca mniej znane poza granicami kraju, choć bardzo znaczące dla regionu, z punktu widzenia czytelnika to coś innego niż tradycyjne książki o Tybecie. Fani twórczości amerykańskiej dziennikarki na pewno nie będą zawiedzeni, choć reportaż polecam nie tylko im – jeśli interesuje Was los Tybetańczyków, z tej książki można się naprawdę sporo dowiedzieć 🙂 .
Przeczytane: 28.02.2024
Ocena: 7/10